Szymon Kołecki (MMA 5-0) w wywiadzie z Przeglądem Sportowym wyznał, że jest w kontakcie z federacją KSW, ale na podpisanie kontraktu z polskim gigantem MMA przyjdzie jeszcze czas. Zawodnik promowany przez Tomasza Babilońskiego z dużym dystansem podchodzi do swojej kariery, ale w 2018 roku chce stoczyć jeszcze trzy pojedynki.
Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów wyznał, że w MMA zarabia dużo więcej niż kiedy był zawodowym sztangistą. – Nie będę kłamał, więc przyznaję, że jest dobrze. Zarabiam walkami i kontraktami reklamowymi, których mam sporo. Jeden z moich sponsorów, właściciel firmy produkującej makarony, namawia mnie, żebym dał sobie spokój – powiedział.
Z kolei zapytany o ewentualny kontrakt z KSW, Kołecki ze spokojem odpowiada: – KSW to najsilniejsza organizacja w Europie i jeśli miałbym tam walczyć, chcę być przynajmniej przyzwoitym zawodnikiem. Szanuję swoje nazwisko. Nie chcę wejść do klatki i pokazać byle czego. Z KSW jestem w kontakcie, są też jakieś propozycje. Spokojnie, krok po kroku.
Do tej pory Szymon Kołecki idzie jak burza w MMA. 36-latek z Polkowic zwyciężył dotąd pięciu rywali i co ciekawe żaden z nich nie wytrwał z mistrzem olimpijskim w klatce więcej niż jedną rundę.
Cały wywiad można przeczytać tutaj >>>