Rafał Kijańczuk (MMA 2-0), perspektywiczny zawodnik z Chełma już 12 maja na gali w chińskim Shenzen zadebiutuje w cenionej rosyjskiej organizacji M-1 Global. Zawodnik Fabryki Sportu w wywiadzie z naszym portalem poruszył kwestię najbliższego wyzwania, jak również planów na dalszą zawodową karierę.
Rafał, dwie szybkie wygrane przez KO robią wrażenie. Spodziewałeś się, że tak będzie wyglądał Twój początek na zawodowej scenie MMA?
– Byłem pewny swoich umiejętności i nie dopuszczałem myśli, że mogę przegrać. Cieszyło mnie to w jakim stylu wygrywałem, ponieważ w MMA równie ważne co wygrywanie walk jest styl w jakim się to osiąga. Efektownie walczący zawodnik jest cennym zawodnikiem dla organizacji i dla publiczności oraz może uzyskać większy rozgłos medialny. Oczywiście nie staram się na siłę walczyć w taki sposób, w moim przypadku na szczęście to jest po prostu mój naturalny styl walki.
Szczerze przyznam, że kontrakt z M-1 Global to spore zaskoczenie, zwłaszcza, że dopiero w lutym przeszedłeś na zawodowstwo? Dla Ciebie to na tę chwilę spełnienie pokładanych marzeń, czy federacja, w której będziesz chciał zatrzymać się na dłużej?
– Do spełnienia marzeń mam jeszcze daleką drogę. M-1 czasami sięga po perspektywicznych zawodników będących na początku zawodowej kariery, czego przykładem jestem ja i mój przeciwnik. Większe zaskoczenie to miejsce gali czyli Shenzhen w Chinach, bo M-1 GLOBAL robi 95% gal w Rosji. Przede wszystkim w tej walce organizacja stawia na mojego rywala, gdyż on podpisał kontrakt długoterminowy na 6 walk, ja jestem dobrany dla niego jako jego pierwszy przeciwnik. Tutaj muszę podziękować jemu za to, że podjął tą rywalizację ze mną bo nie ma co ukrywać jesteśmy bardzo niewygodnymi przeciwnikami dla siebie jeśli chodzi o styl walki. Mógł odrzucić moją propozycję i organizacja szukałaby innego przeciwnika dla niego. Ja nie mogłem odrzucić takiej oferty i cieszę się, że przeciwnik również zbytnio nie kalkuluje. Mam nadzieję, że po tej gali uda nam się przekonać M-1 do kolejnych moich występów w ich organizacji. Dzięki wygranej rzecz jasna.
Trzeba przyznać, że poza walorami sportowymi, Twoje nazwisko jest już dla organizatorów gal, zwłaszcza lokalnych, na Lubelszczyźnie magnesem, który gwarantuje dobrą sprzedaż biletów. Skąd masz tak dużą rzeszę fanów?
– W moim regionie monopolistą jest praktycznie tylko TFL i najwięcej od nich zależy co się dzieje w naszym regionie i jacy lokalni zawodnicy są promowani. Nie jestem wcale jakimś wielkim magnesem dla kibiców póki co, mam nadzieje, że mój efektowny styl walki pozwoli to zmienić. Mam swoich lokalnych kibiców, cieszę się że mam ich wsparcie. Myślę, że jest to spowodowane tym, że nie ma zbyt wielu zawodników z Chełma walczących zawodowo w MMA.
Oprócz treningów w Fabryce Sportu wyjeżdżasz też na sparingi do Berkut WCA Fight Team. To twoim zdaniem obecnie najlepszy klub w Polsce? Od kogo tam uczysz się najwięcej?
– Na pewno jest to zdecydowanie najlepszy team w Polsce dla zawodnika z mojej kategorii wagowej, gdzie ćwiczy większość czołowych zawodników z półciężkiej, na stałe lub podobnie jak ja odwiedzają WCA raz na jakiś czas. Ciężko wymienić kogoś indywidualnie od kogo człowiek się uczy najwięcej, bo jest tam wielu zawodowców i jest ich spora liczba, dzięki czemu jest duża różnorodność sparingpartnerów. Do tej walki niestety nie będę miał okazji odwiedzić stolicy, za dużo spraw organizacyjnych związanych z wyjazdem trzyma mnie u siebie w mieście. Na ten moment nie mam swojego managera, więc większość spraw muszę sam załatwiać wspólnie ze swoim trenerem.
Twój kontrakt z TFL jest długoterminowy, czy podobnie jak w M-1 Global, podpisujesz umowy konkretnie na dany pojedynek?
– Dla tego jednego występu na TFL 13 byliśmy dogadani na jeden pojedynek. Zobaczymy jak wyjdzie nam dalsza współpraca. 9 czerwca na TFL 14 w Kraśniku prawdopodobnie nie wystąpię co bardzo ubolewam bo chce walczyć dużo i często. Bynajmniej na tym etapie kariery, a termin czerwcowy jest akurat bardzo dogodny dla mnie.
Czy przed ofertą z M-1 spływały do Ciebie oferty z innych federacji, w Polsce czy zagranicą?
– Pojawiały się oferty walk z Polski i zagranicy na mniejszych galach. Z oczywistych względów podjęliśmy się walki na M-1. Kolejny pojedynek mam zaplanowany w miesiącach wakacyjnych, również za granicą tym razem w Anglii. Więcej szczegółów będzie podane w odpowiednim dla organizatora momencie.
Co wiesz o swoim najbliższym przeciwniku w Chinach?
– Matthew Clempner czarny pas judo, wielokrotny uczestnik mistrzostw świata i Europy w Judo i Sambo, brązowy medalista SAMBO COMBAT z 2012 roku. Tyle jeśli chodzi o osiągnięcia spoza MMA. W klatce walczył 4 razy zawodowo i półzawodowo, wszystkie walki wygrywał poddaniami w pierwszych minutach walki i podobnie jak ja nie spędził za dużo czasu w klatce. Wydaje się silny, walczy bardzo siłowo, jak bardzo to ciężko ocenić przez video z walk. Mamy całkowicie przeciwstawne style walki, zarówno on jak i ja nie ukrywamy co będzie kluczem do zwycięstwa. W wywiadzie powiedział, że będzie mnie dominował w klinczu i w zapasach, ja twierdze, że rozbiję go w stójce. Wygra ten który narzuci swój styl i swoją taktykę przeciwnikowi w walce.
Ile walk zamierzasz jeszcze stoczyć w tym roku?
Tak jak mówiłem wcześniej, chcę walczyć często na tym etapie kariery, jeśli zdrowie pozwala to z chęcią mogę walczyć co 6-7 tygodni. Jeśli stoczę 5 walk w ciągu roku to uznam to za plan minimum.
W amatorskiej karierze przegrałeś tylko jedną na 20 walk. Będziesz w przyszłości dążył do rewanżu z Michałem Oleksiejczukiem?
– Nawet gdybym chciał to jest to teraz i w najbliższej przyszłości niemożliwe do zrealizowania. Michał jest w UFC i jest na takim etapie kariery, że mi zejdzie jeszcze trochę czasu aż mógłbym zawalczyć jak równy z równym. Poza tym nawet nie widzę takiej potrzeby, środowisko MMA jest bardzo wąskie, z wieloma zawodnikami się znamy prywatnie i razem trenujemy. Lepiej rywalizować z obcokrajowcami na dużych galach krajowych lub zagranicznych a z rodakami ćwiczyć i sparować. Wiadomo, że rywalizacja wymaga starć pomiędzy nami w kraju ale nie chciałbym walczyć z zawodnikami z którymi trenuję. Z Michałem wolałbym współpracować niż rywalizować, w końcu mieszkamy niemal po sąsiedzku 30 kilometrów od siebie.
Chciałbym przy okazji podziękować paru osobom, które pracują ze mną. Trenerom Marcin Poźniak i Kamil Mirzwa z Fabryki Sportu Chełm za bardzo indywidualne podejście do mojej osoby. Sparing partnerom z klubu, którzy poświęcają się trenując ze mną. Dla sponsorów których chciałbym po kolei wymienić, którzy wspomagają mnie w finansowaniu mojej kariery: BELTOR, LGK OCTAGON, POLSTELLIT, MB BARTECKI, EPAKA KRASNYSTAW, INSTYTUT WITAMINOWY LUBLIN, CENTRUMSPORTU.PL, G&P AUTO SERVICES LIMITED.