Do ciekawego pojedynku może dojść 15 lipca w Barclays Center w Nowym Jorku. Artur Szpilka (20-2, 15 KO) ma wówczas zmierzyć się z Adamem Kownackim (15-0, 12 KO). Starcie na szczycie wagi ciężkiej w Polsce ma być przepustką dla jednego z bokserów do starcia o mistrzostwo świata.
– Z mojej strony wszystko jest dograne, czekamy tylko na Artura. Mam nadzieję, że podejmie wyzwanie – mówi w rozmowie z Polsatem Sport Adam Kownacki. Artur Szpilka nie walczył na zawodowym ringu od stycznia 2016 roku, kiedy został znokautowany w walce o pas WBC przez Deontaya Wildera. – Mam nadzieję, że jeśli to wygram, to będę w pierwszej piątce rankingu i powalczę o tytuł. To kolejny krok do spełnienia marzeń – dodaje Kownacki.
„Szpila” z kolei ostatnich miesięcy nie może zaliczyć do udanych. Pięściarz pochodzący z Wieliczki w lutym miał zmierzyć się z Dominikiem Breazealem, ale jego pojedynek z Amerykaninem odwołano, a w jego miejsce wszedł Izu Ugonoh. Później w grę wchodził pojedynek w kwietniu, ale również wtedy Szpilka nie wyszedł do ringu.
– Nie mam żadnych problemów z walką z Adamem. Oczywiście jestem bardzo rozczarowany, że nie będzie walki z Dominikiem Breazealem, która niby miała być „pewna na 150 procent”, ale mogę wyjść i do Kownackiego. Chce mieć tylko gwarancję, że gdyby Kownacki zrezygnował, wyjdę w lipcu do ringu z kimś innym. Byłem gotów do powrotu już w lutym, a sprawy wciąż się przeciągają. Siedzę w Stanach ostro zasuwam na treningach, inwestuje pieniądze w trenerów, odżywki, a walki nadal nie ma. Co będzie jak Adama znów rozboli ząbek i odwoła walkę? Znów mam czekać kolejne miesiące? – powiedział rozgoryczony Artur Szpilka portalowi ringpolska.pl.