Tomasz Makowski, jeden z najlepszych polskich kickbxoerów w historii, w kwietniu ma pełne ręce roboty. Część jego planu, w postaci dwóch zagranicznych walk, jest już wykonana. Co „Maku” ma do powiedzenia po wygranej nad Pavelem Magureanu w niemieckim Senftenbergu?
Makowski na gali Explosion Fight Night, 1 kwietnia, po ciężkiej walce zwyciężył Magureanu. Rywal Polaka nie walczył jednak czysto i był na skraju dyskwalifikacji. – Wiedziałem, że będzie ciężko, widziałem wcześniej jego pojedynki, też te, które stoczył w Tajlandii, gdzie nokautował swoich przeciwników kolanami. W tym elemencie naprawdę dobrze pracował – wspomina Tomasz Makowski w rozmowie ze sporty-walki.org.
– Faulował, sędzia jednak zachował się fajnie, profesjonalnie do tego podchodził. Dostał trzy upomnienia, w jednej rundzie odjął rywalowi punkt, gdy w kolejnych faulował cały czas dostawał reprymendy – mówi Makowski.
Kilka ciosów, zarówno celnych jak i tych nieczystych, doszło jednak do twarzy wielokrotnego mistrza świata. – Już jest ok. Na początku myślałem, że szczęka jest pęknięta, nie mogłem mówić. Cała twarz była opuchnięta, myślałem, że stało się coś poważnego, ale kolejnego dnia zaczynałem już ruszać szczęką i zacząłem w miarę normalnie jeść.
Czasu na odpoczynek jest jednak niewiele. Już 29 kwietnia w Pradze na gali Simply the Best 14 Makowski zmierzy się z wymagającym Czechem Janem Holecem – To bardzo dobry i utytułowany zawodnik, jest aktualnym mistrzem Europy. Sprawdzałem go, na szczęście on już jest moich rozmiarów (śmiech) – ocenia „Maku”, który wyznał, że w tym roku zamierza stoczyć od 4 do 5 pojedynków.