Miasto Chełm gościło trzydziestą ósmą edycję gali Babilon MMA, gdzie mogliśmy obejrzeć dziewięć pojedynków. W jednym z nich brał udział lokalny zawodnik klubu Centrum Sportów Walki Bastion Kamil Mękal. Po trzyrundowym pojedynku i podsumowaniu kart punktowych, do góry powędrowała ręka Szymona Herrmanna, dla którego było to pierwsze zawodowe zwycięstwo.
W kolejnym dobrze zapowiadającym się pojedynku w szranki stanęli Adrian Żak i Krystian Szczęsny. Walka po kilku sekundach od pierwszego gongu przeniosła się do parteru po tym jak zawodnik z Częstochowy próbował wyprowadzić kopnięcie, poślizgnął się, co skrzętnie wykorzystał Żak, dochodząc do dosiadu. Na półtorej minuty przed końcem rundy walka wróciła do stójki. I w tej płaszczyźnie zawodnik z Łęcznej próbował dominować, wypuszczając serię ciosów prostych. Szczęsny wykorzystał moment i kontrując pod siatką wysokim kolanem na brodę, posłał Adriana Żaka na deski. Walkę dokończył w parterze, zasypując swojego rywala serią ciosów, po czym sędzia zmuszony był przerwać pojedynek.
Efektywnie, ale i efektownie poprowadził pojedynek zawodnik Beltor Team Łukasz Bartnik, w jedynym starciu formuły K1 podczas tej gali. Zawodnik z Lublina przeprowadził kilka badawczych akcji, po czym zaczął trafiać Mularczyka mocnymi akcjami bokserskimi. W połowie pierwszej rundy przeprowadził kapitalny kontratak lewym sierpowym na prawy prosty, dokładając prawy podbródkowy, który był początkiem końca. „Kudłaty” nie tracąc szansy, doskoczył szybko do rywala z całą serią ciosów na głowę, po czym sędzia zaczął liczenie na stojąco. Po wykazaniu chęci i pokazaniu gotowości sędziemu do kontynuowania walki Mularczyk jednak nie wrócił do siebie w pełni. Bartnik zaczął akcję wysokim kopnięciem, spychając przeciwnika na siatkę, następnie doskoczył latającym kolanem, próbując efektownego skończenia, po czym znów dołożył całą serię potężnych uderzeń. Sędzia po raz drugi wkroczył między zawodników, ale tym razem po wyliczeniu do dziesięciu postanowił zakończyć pojedynek. Zawodnik Motor Lublin KSW dołożył drugie zwycięstwo przed czasem do swojego dorobku w tym roku i jak zapowiadał w wywiadzie po walce, na tym nie zamierza poprzestać.
Sporo emocji dostarczył nam main event. Na szali był tymczasowy pas mistrzowski kategorii półśredniej. Tymoteusz Łopaczyk zmierzył się z trenującym na co dzień w Irlandii Markiem Jakimowiczem. Faworytem walki był zawodnik Warszawskiego Centrum Atletyki, lecz o dziwo to on od początku znajdował się w tarapatach. W drugiej połowie pojedynku sukcesywnie doszedł do głosu i odwrócił losy pojedynku. W dosiadzie z góry zaczął obijać mocnymi ciosami Jakimowicza, który po chwili odwrócił się plecami do rywala, chroniąc już tylko swoją głowę, nie odpowiadając na ciosy. Sędziemu nie pozostało nic innego jak zakończyć pojedynek na tym etapie.
Cała gala transmitowana była na sportowych antenach Polsatu, a hala w Chełmie zgromadziła wielu kibiców sportów walki.