Katarzyna Niska (Beltor Team) już 12 marca zadebiutuje na zawodowej scenie MMA. Wojowniczka tym samym zakończy swój projekt, który opierał się na przygotowaniach do pierwszej poważnej walki w klatce. W wywiadzie „Biedronka” porusza m.in. temat uczestnictwa w ciekawym przedsięwzięciu oraz wyjawia, na jakich postaciach się wzoruje.
Waldemar Ossowski (Strefa Sztuk Walki): Coraz bliżej do twojego debiutu w zawodowym MMA. Czujesz się gotowa podjąć pierwsze poważne wyzwanie?
Katarzyna Niska: (Beltor Team): Już od dłuższego czasu marzyłam o tym, by w przyszłości zawalczyć zawodowo. Mój staż w sportach walki jest niewielki, bo to zaledwie ponad dwa lata, jednak ciężko pracuję każdego dnia by dogonić wszystkie moje rywalki, które szybciej miały okazję zacząć tak wspaniałą przygodę. Aktualnie jestem głodna walki! Chcę walczyć!
Kto wpadł na pomysł projektu, w którym wzięłaś udział?
– Na ten pomysł wpadł mój trener Maciej Brzostek, któremu bardzo dziękuję, gdyż taki projekt ze mną to nie lada wyzwanie. Jak to trener mówi – „Zawsze masz coś dopowiedzenia” (śmiech). Wyszło to całkiem przypadkowo, długo myśleliśmy nad tym, ponieważ jestem jeszcze młoda i nie wiedzieliśmy czy podołam. Nie ukrywam, że byłam w lekkim szoku, bo to jednak duże zobowiązanie i wiele wyrzeczeń , ale bez wątpienia powiedziałam „tak”! Stwierdziłam, że po przez ten projekt nie tylko ja się będę rozwijać, ale także może pomogę innym odnaleźć w sobie motywację. Dodatkowo projekt zaczęła wspierać firma Beltor oraz Trec Nutrition, za co jestem im bardzo wdzięczna, najwyższej jakości sprzęt oraz odzież dobrze służą każdego dnia. Dodatkowo mile zaskoczyli mnie ludzie z mojego otoczenia, którzy bardzo pozytywnie do tego podeszli i wspierają mnie do dnia dzisiejszego w mojej drodze. Za to im wszystkim dziękuje. Generalnie jest to sport indywidualny, ale ja uważam, że drużynowy, bo na mój sukces nie pracuję sama lecz grono wspaniałych ludzi.
Masz jakiś wzór do naśladowania, czy obierasz własną drogę w tym, co robisz?
– Od początku mojej drogi moim autorytetem był Oskar Piechota. Uważam, że jest bardzo utalentowany. Ma w sobie dużo pokory i dyscypliny, zarówno co do treningów jak i diety. To on uczył mnie wszystkiego od podstaw w parterze i budował mój charakter, za co mu bardzo dziękuję. Jeżeli chodzi o płeć piękną to Joanna Jędrzejczyk. Aż ciężko uwierzyć, że w tak małej skromnej kobiecie, ale wielkiej sercem, drzemie tyle siły i charakteru. Uważam, że czerpanie wzorców z takich ludzi nie jest złe, jednak stwierdzam, że w życiu każdy ma swoją drogę i każdy jest inny. W sporcie czy też w życiu powinniśmy kierować się własnymi ścieżkami.
Domyślam się, że podczas przygotowań do walki zawodowej musiałaś również wziąć udział w wielu turniejach amatorskich. Z reguły były to udane występy?
– Prawdę mówiąc turniejów nie było za wiele, na moim koncie mam parę udanych startów. Mistrzostwo Polski w BJJ No-GI jak i w kimonie. Zdobyty Puchar Polski w Jiu-jitsu, vice vistrzostwo Polski ADCC. Zanotowałam jeszcze dwa pierwsze miejsca na Międzynarodowych Mistrzostwach Polski amatorskiego MMA oraz kilka pierwszych miejsc z mniejszych imprez, więc nie jest tego za wiele, ale każde z tych osiągnięć bardzo cieszy. Z roku na rok mam zamiar powiększać kolekcję, dlatego mam już zaplanowanych kilka innych startów, m.in. Mistrzostwa Europy BJJ i oczywiście w dalszej przyszłości, jak Bóg da zdrowie, to chciałabym spełnić kolejne ,arzenie i pojechać na Mistrzostwa Świata BJJ. Po drodze chcę zaliczyć jeszcze kilka innych startów, ale to oczywiście także wszystko wiąże się z kosztami.
Kto głównie odpowiada za Twoje przygotowanie? Z kim przerabiałaś takie elementy walki jak boks, judo czy zapasy.
– Tu lista jest dość długa, za mój parter odpowiada Oskar Piechota w klubie Forfit Gdańsk, kilkakrotnie bywałam na treningach u rrenera Zbigniewa Tyszki w klubie Piranha Gdynia. Za boks odpowiada trener Maciej Brzostek. Aktualnie narodziła się nowa zajawka do kimon. Trenuje w klubie Złomiarz Team, w którym także szkole zapasy pod okiem trenera Adama Górnego oraz Daniela Wrześniewskiego. Pomagają mi także doświadczeni zawodnicy w MMA, BJJ, czy judo. Czasem zostajemy jeszcze po treningu wałkować jakieś technicznie sprawt lub umawiamy się na dodatkowe zajęcia, żeby wymieniać się doświadczeniem.
Skąd wziął się twój pseudonim – „Biedronka”?
– Początkowo gdy zaczynałam trenować BJJ i przychodziłam na matę nie miałam za bardzo z kim ćwiczyć, bo byli to praktycznie sami mężczyźni, a w dodatku z dużo wyższą wagą i z doświadczeniem, którego ja nie miałam. Trening zawsze kończył się na tym, że zostałam zgniatana na macie, a moja walka kończyła się na szukaniu ucieczki. Trener oczywiście nie szczędził sobie żartów, jak to trener Maciej z nim zawsze jest wesoło…(śmiech). Zaczął na mnie mówić Biedronka, bo kojarzyłam mu się z taką małą biedronką, która walczy o przetrwanie i tak już zostało.
Co sądzisz o poziomie kobiecego MMA w Polsce?
– Myślę, że poziom jest zróżnicowany. Uważam, że jest kilka utalentowanych i ciężko pracujących na swoje wyniki zawodniczek. Poza tym, MMA w Polsce jest w okresie rozkwitu i wszystko idzie w dobrą stronę, by było coraz więcej dobrych fighterek.
Myślisz, że MMA będzie twoim sposobem na życie, czy chciałabyś, by był to tylko swojego rodzaju dodatek do niego?
– Już wielokrotnie powtarzałam, że jest to moje marzenie, aby żyć ze sportów walki. Nie wyobrażam sobie innej przyszłości, lecz wiem że do tego jeszcze długa droga, muszę na to ciężko pracować i nie spocząć na laurach. Z racji iż uwielbiam dzieci chciałabym także doczekać się swojej grupy BJJ maluchów, które będę mogła osobiście prowadzić od najmłodszych lat pod swoim okiem. Dodatkiem w moim życiu ma być dietetyka, dlatego aktualnie uczę się na takim kierunku, ponieważ uważam, że to nieodłączny element sportu.