Michał Wlazło (Beltor Team) to jeden z najlepszych kickboxerów wagi ciężkiej w Polsce oraz ceniony zawodnik w formule MMA. Zawodnik klubu Forfit Gdańsk w ostatnim występie zwyciężył doświadczonego Alexandru Lungu na gali w Bukareszcie. W wywiadzie porusza m.in. temat wygranej walki w Rumunii oraz planów na 2016 rok.
Waldemar Ossowski (Strefa Sztuk Walki): Długo zastanawiałeś się, czy przyjąć walkę z Lungu? W czerwcu, gdy stałeś w narożniku Andrzeja Kulika na gali Cluj, musieliście przełknąć przecież gorycz porażki.
Michał Wlazło: Już wtedy w czerwcu miałem bić się z Lungu, ale tydzień wcześniej miałem już zaplanowana walkę w Częstochowie o pas z Tomasem Moznym w kickboxingu. Andrzeja poleciłem w zastępstwie. Później proponowali mi tę walkę jeszcze dwa razy. W końcu udało się ją dogadać na grudniowej gali. Nie miałem jednak żadnych obaw przed tą walką.
Czy to ostatnie, grudniowe zwycięstwo jest najcenniejsze w twojej całej karierze? Walczyłeś już na wielu galach, w dużych halach i tych mniejszych, stąd możesz się do tego odnieść z pewnej perspektywy.
– Myślę, że jest jednym z najważniejszych. Wygrałem z mistrzem świata w judo w walce na zasadach MMA. Sandu to zawodnik z dobrym rekordem, a do tego większość walk kończy przed czasem.
Jak ocenisz rumuńską organizację? Można ją porównać do którejś z polskich marek MMA?
– RXF to największa organizacja MMA w Rumunii. Aspiruje do najlepszych produktów na rynku europejskim. Świetna organizacja i pełen profesjonalizm. Do tego hale zawsze wypełnione do ostatniego krzesełka. Myślę ,że można ją porównać do KSW w Polsce, a do tego robią więcej gal w ciągu roku.
Jakie masz plany na ten rok? Chcesz pójść bardziej w stronę MMA, czy jednak skupić się na kickboxingu?
– Mam kontrakt z RXF na jeszcze jedną walkę, a do tego pojawiły się inne propozycje. Mam zamiar zostać w MMA, bo tu mogę wykorzystać moje kolana i łokcie.
Ostatnio miałeś okazję trenować z Akopem Szostakiem w swoim klubie. Co powiesz na temat jego możliwości w MMA?
– Tak ostatnio był w Trójmieście i zrobiliśmy jeden trening. Poprawił znacznie zapasy i wytrzymałość. W ostatniej walce pokazał, że ma charakter. Ma zacięcie i nie przejmuje się niczym, tylko dąży do celu. Już nie mogę się doczekać jego walki z Tyberiuszem.
Wyznaczyłeś sobie jakiś limit w swojej karierze, czyli czas, kiedy zdecydujesz się zawiesić rękawice na kołku?
– Już wiele razy o tym myślałem, ale zawsze pojawia się kolejna propozycja. Chyba szybko to nie nastąpi.
W swoich treningach kładziesz duży nacisk na przygotowanie kondycyjne. Czujesz, że to twoja przewaga w wielu walkach?
– W ostatniej czułem to doskonale. Tak, zdecydowanie stawiam na wydolność. Szczególnie w MMA da mi to dużą przewagę. Myślę, że moje treningi crossowe o 6 :30 rano zdają egzamin.
Jesteś też znany z udziału w turniejach fight footballu i calcio storico. Dalej zamierzasz jeszcze uczestniczyć w tego typu wydarzeniach?
– Na następne calcio jadę w roli kibica z rodziną. Chce pokazać im to, co przeżywaliśmy z Andrzejem tam na miejscu. Byłem już dwa razy. Myślę, że wystarczy mi takich przygód.