Długo, bo aż 5 godzin komisja organizacji WBO przesłuchiwała Krzysztofa Głowackiego w sprawie walki z Mairisem Briedisem w półfinale turnieju World Boxing Super Series, do której doszło 15 czerwca w Rydze.
Według promotora polskiego pięściarza, Andrzeja Wasilewskiego, przedstawiciele WBO mają trudny orzech do zgryzienia po wyjaśnieniach złożonych przez obóz Polaka. Do spotkania doszło w San Juan w Portoryko.
– Przesłuchanie trwało ponad pięć godzin i z ręku na sercu mogę powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co tylko można było zrobić walcząc o sprawiedliwość w tej sprawie. Federacja WBO ma teraz naprawdę duży ból głowy – powiedział Wasilewski w rozmowie z TVP Sport.
Jaka może być decyzja World Boxing Organization, o której pas walczyli w czerwcu Głowacki i Briedis? Po czterech miesiącach trudno o zmianę werdyktu, ale Polak prawdopodobnie będzie obowiązkowym pretendentem do wygranego starcia pomiędzy Mairisem Briedisem a Yunierem Dorticosem w finale drugiej edycji WBSS.
– Gdyby ta walka miała miejsce w Ameryce, to jestem pewien, że dzień po werdykt byłby zmieniony na „no contest”. Tam jednak za boks odpowiadają komisje stanowe, potężne organizacje, które nie boją się odpowiedzialności i mogą zmieniać werdykty nie oglądając się na innych. A co miała zrobić taka łotewska federacja? Stanąć naprzeciw bohatera całego kraju? – dodał promotor „Główki”.